BAJKA O RADOŚCI I SMUTKU

 


Zapraszamy Was do zapoznania się z bajką o radości i smutku- są to jedne z emocji, które na pewno każdy z Was odczuwał w swoim zyciu.

Bajka ta pokaże Wam jak radzić sobie z emocjami.

Prosimy abyście zwrócili uwagę na tekst wytłuszczonym drukiem.

 

W pewnym niewielkim miasteczku, na jednej z wąskich uliczek, stał niewielki biały domek, obrośnięty dzikim bluszczem. Przed domem rosły kolorowe kwiaty, nad którymi latem fruwały motyle. Był też płot i furtka, która cicho skrzypiała, kiedy ktoś nacisnął na klamkę. W domku tym mieszkała Cioteczka Nadzieja, z kotem Łusią i psem Zenkiem, którzy byli bardzo zadowoleni, kiedy ktoś ich odwiedzał. Dokładnie, tak jak dzisiaj. – Chodźcie, chodźcie! Tak się cieszę, że jesteście! – Nadzieja otworzyła szeroko furtkę, wpuszczając na podwórko swoich bratanków. – Dzień dobry, ciociu! – Radość i Smutek, przywitali się grzecznie, a potem, trzymając się za ręce, poszli za Cioteczką. Bywali u niej wielokrotnie, jednak po raz pierwszy byli tutaj całkiem sami. Bez mamy i bez taty, a to coś zupełnie innego. – Całkiem sami!!! – Radość wrzasnęła z całych sił. – Sami… – Smutek wykrzywił usta w podkówkę. – Wyobrażacie sobie?! – Nadzieja znów ich przytuliła, a potem podskoczyła, aż jej spódnica zafurgotała. – Tyle czasu, tylko dla nas! – Muszę przywitać się z Zenkiem! – Radość w radosnych podskokach wbiegła do domu, a Smutek, z nisko opuszczoną głową, powlókł się za Ciotką. Ledwo wszedł do kuchni, czarnobiała kotka Łusia podeszła do niego i zaczęła się ocierać o jego nogi. – Pogłaszcz ją! Musisz ją pogłaskać! – trajkotała bezustannie Radość, a Smutek wydusił z trudem: – Lepiej, żeby zostawiła mnie w spokoju! Kotka uniosła łepek, przyjrzała mu się z uwagą i jednym susem wskoczyła na parapet. Nie miała zamiaru czekać, aż zostanie zauważona. – Zenek! Zenek, Zenek! Tu jestem! – Radość pierwsza zauważyła psa. – Przytul się do mnie! – A do mnie nie przyszedł… – wyjęczał Smutek, przyglądając się, jak siostra przewala się z psiakiem po podłodze. – No już, Zenuś! – Cioteczka przywołała psa do porządku. – Przywitaj się z gośćmi! – Lepiej nie… – zmarkotniał Smutek. – Potem będę musiał myć ręce… – I tak powinieneś to zrobić! – roześmiała się Nadzieja. – Twoja siostra też! Biegnijcie do łazienki!

Radość w jednej chwili poderwała się z podłogi. Skoczyła na równe nogi i popędziła do łazienki. Odkręciła kurek z wodą, aż trysnęła na wszystkie strony. Wycisnęła na dłoń jedną… …drugą… …trzecią… … czwartą porcję mydła. Potem namydliła porządnie ręce, strojąc głupie miny do lustra. – Oooo! Koszulka się pochlapała! – zachichotała. – I skarpetki też! Wtarła pianę z dłoni w ręcznik i ostrzegła brata. – Lepiej uważaj! Nie wdepnij w kałużę! I już jej nie było. – Ale nachlapane! – Smutek chciał ominąć kałużę, ale i tak, jedna skarpetka mu się pomoczyła. Potem odkręcił kurek i poparzył się gorącą wodą. – Ała! – syknął i czym prędzej włożył dłonie pod lodowaty strumień. Dopiero kiedy ręce przestały go piec, wtarł w nie nieco mydła i już chciał je spłukać, kiedy przyjrzał im się z uwagą. – Ciągle są brudne! – wyjęczał płaczliwie. – Nigdy się tego brudu nie pozbędę! Wreszcie, po kilkukrotnym namydleniu i spłukaniu dłoni uznał, że są czyste. Wytarł je w całkiem mokry ręcznik i wrócił do kuchni.  – Nareszcie jesteśmy w komplecie! – ucieszyła się Nadzieja. – Macie może ochotę na galaretkę? Sama zrobiłam! Z owocami! – Teraz? – skrzywił się Smutek.   – Tak! Kocham galaretkę! Kocham! Kocham! – wołała Radość, biegając w kółko po kuchni. – Może zjemy w ogrodzie? – zaproponowała Cioteczka. – Usiądźcie przy stole, ja wszystko przyniosę. Gdyby to było proste! Co prawda, Smutek od razu usiadł na krześle, stojącym w najdalszym kącie, za to Radość długo nie mogła znaleźć sobie miejsca. Wypróbowała wszystkie możliwe siedziska, rozrzucając przy tym poduszki i koce, wiercąc się i wymachując nogami. Wreszcie usiadła, ale tak niefortunnie, że krzesło wysunęło się spod niej, a Radość klapnęła pupą o ziemię. – A to ci heca! – zaniosła się śmiechem. Wreszcie usiadła na niedużym stołeczku, a w tej samej chwili Nadzieja weszła do ogrodu z tacą, wypełnioną smakołykami. Na widok rozrzuconych poduszek, koców i przewróconego krzesła jęknęła, postanowiła jednak zachować spokój. – Proszę, częstujcie się! – powiedziała, stawiając pucharki przed gośćmi. Radość, nie czekając na pozostałych, sięgnęła po łyżeczkę. – Galaretka, mniam! – zanim się obejrzała, galaretka z cichym plaśnięciem, spadła z łyżeczki na ziemię. Smutek też postanowił spróbować deseru, ale zaraz odsunął pucharek daleko od siebie. – Nie smakuje mi… – Smutek podparł głowę rękoma. – A teraz jest mi źle… 4 – Może chociaż lemoniady się napijesz? – zaproponowała Cioteczka, podsuwając bliżej szklankę z napojem. – Ja! Ja się napiję! – wyrwała się Radość. – Słodziutka! Słodziusieńka! Całą bluzkę sobie polałam! – Kwaśna! – skrzywił się Smutek. – I już całą wypiłem… – Dla mnie w sam raz! – Cioteczka napiła się lemoniady, po czym spojrzała na dzieci z uwagą: – Ja was dzisiaj nie poznaję! Dziwnie się zachowujecie. Ty jesteś smutny, a ty tak radosna, że aż się boję… – Bo z niego dzisiaj jest taki smutas! – Radość była bliska tego, żeby wsadzić palce do dzbanka z lemoniadą i wyłowić z niej cytrynę, na szczęście czujne spojrzenie ciotki ją powstrzymało. – A ona jest nie do wytrzymania – syknął Smutek i ukrył twarz w dłoniach. – Chyba wiem, co wam się stało – powiedziała z namysłem Nadzieja, – ale zanim coś z tym zrobimy, chciałabym, żebyście się zamienili… – Zamienili?

– Jak? Mamy się zamienić? – Smutek pociągnął nosem. –Twoją siostrę rozpiera energia, za to ty jesteś przygnębiony. Co by się stało, gdybyś ty spróbował zachowywać się jak ona? A… – nie zdążyła dokończyć, bo Radość weszła jej w słowo. – … Ja? Ja miałabym być smutna? Nigdy! – Radość z impetem zeskoczyła ze stołka. – Ja miałbym być zadowolony? Kiedy mnie nic nie cieszy… – Spróbujcie! – zachęciła ich Nadzieja. – Co macie do stracenia? – Dobra! – Radość ujęła się pod boki. – To się i tak nie uda! Nie uda ci się być mną! – Zobaczymy… – Smutek spróbował się uśmiechnąć, ale poczuł tylko łaskotanie w gardle, a kąciki ust znów mu opadły. – Zobaczymy…

Nadzieja została przy stole, a dzieci pobiegły do ogrodu. Próbowały bawić się tak, jak zawsze i pamiętać o tym, by zachowywać się inaczej, niż zazwyczaj. – Nie uda się… Na pewno się nie uda… – zapowiedziała smętnie Radość, wypuszczając pod niebo ogromną, kolorową bańkę. – Moja nigdy nie pęknie! – z przekonaniem zawołał Smutek i nawet się nie skrzywił, kiedy bańka rozprysła tuż nad jego głową. Ze spokojem zanurzył plastikową obręcz w misce z mydlinami i faktycznie, kolejna bańka wyszła mu przepiękna. – Pójdziemy się pohuśtać? – zaproponowała Radość. Swoim zwyczajem chciała pobiec na huśtawkę, kiedy przypomniała sobie, że miała być smutna. Zgarbiła się, wykrzywiła usta i powiedziała przygnębionym głosem: – Huśtawka jest tylko jedna… Na pewno ty zajmiesz ją pierwszy! – Tylko że ja nie umiem się huśtać! – odpowiedział Smutek, ale zamiast się z tego powodu smucić, zaproponował: – Może ty mnie pohuśtasz? Ale będzie zabawa! – i się roześmiał: – Ha, ha, ha! – He, he, he! – skrzywiła się Radość, bo na huśtanie brata nie miała ochoty, ale ostatecznie zrobiła to, o co prosił. A kiedy oboje mieli już dość huśtania, wrócili do Cioteczki pod rozłożyste drzewo.

Usiedli na krzesełkach. Wypili lemoniadę. Zjedli galaretkę. I powiedzieli, niemal równocześnie: – To było okropnie męczące! – Wiem! – roześmiała się Nadzieja. – Obie te emocje – i smutek, i radość, bywają bardzo męczące! – Nie wiem, jak można ciągle się smucić! – odezwała się Radość. – Ja tak lubię się śmiać! – Kiedy jestem smutny, trudno mi się śmiać – wyznał cicho Smutek. – A ja, nawet jak mnie coś boli, udaję, że wszystko jest w porządku! – nieoczekiwanie wyznała Radość. – Sami widzicie! – podsumowała Cioteczka.                                                                                Uczucia są ważne, pokazują, co się z nami dzieje. Jednak czasami, mogą nas przytłoczyć, jak na przykład smutek. Możemy się też za nimi ukryć i udawać, że czujemy się dobrze, co też bywa męczące… – To co mam robić? – zdziwiła się Radość. – Mam się nie cieszyć? – A ja, kiedy jestem smutny, mam udawać, że wszystko w porządku? – wtórował jej Smutek. – Można się smucić, nie ma w tym nic złego! Można też być bardzo, bardzo szczęśliwym – wyjaśniła Nadzieja. – Ważne jednak jest to, żeby wiedzieć, dlaczego tak się czujemy. Bo przecież to całkiem normalne, że ludzie odczuwają różne emocje. Nie ma w tym nic dziwnego! Dobrze jednak jest wiedzieć, dlaczego czujemy się właśnie w ten sposób, dobrze jest nazwać własne uczucia. Bo jeśli coś jest dla nas trudne, ale potrafimy to nazwać, możemy o tym porozmawiać. Rozmowa o tym, co czujemy może nam pomóc – zakończyła Nadzieja, patrząc na bratanków.

– Ja się trochę bałam – wyznała Radość. – Będziemy tu sami, bez mamy i taty… Wiedziałam, że będę za nimi tęsknić, ale wolałam udawać, że wszystko jest w porządku. – Ja też się bałem – przyznał Smutek. – A z tego strachu zrobiło mi się okropnie smutno! – Ja też byłam wystraszona. –nieoczekiwanie powiedziała Cioteczka. – Nie wiedziałam, jak sobie poradzę! Ale pomyślałam, że przecież dobrze się znamy. I nawet jeśli, coś pójdzie nie tak, znajdziemy rozwiązanie! – Na przykład z czym sobie poradzimy ? – zainteresował się Smutek. – Czy coś się stało? – dodała Radość. – Na pewno będziemy musieli posprzątać! – Nadzieja ruchem ręki wskazała na walające się po ziemi koce i poduszki. – Nie tylko tutaj, w łazience też. A potem weźmiemy Zenka na długi spacer! – To go na pewno bardzo ucieszy! – rodzeństwo nie miało co do tego wątpliwości. – Nam też to pomoże! – roześmiała się Cioteczka. – Będziemy mieli dużo czasu, żeby się zastanowić, co będziemy robić, zanim rodzice po was przyjadą! – Teraz to ja już wcale nie chcę stąd wyjeżdżać – wyznał mężnie Smutek. – Ani ja! – wtórowała mu Radość. – Nie ma się czego bać, prawda, braciszku? – Prawda – odpowiedział Smutek i uśmiechnął się szeroko do Nadziei.

„Bajka o Radości i Smutku”

Autor :Magdalena Zarębska

   Miłego Dnia życzą:

Jadwiga Jaworska

Paulina Antolak

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

POROZMAWIAJMY O UCZCIWOŚCI

WIELKANOCNE ŁAMIGŁÓWKI

TEATRZYK KAMISHIBAI